środa, 30 października 2013

boom


Nie wiem dlaczego tu wróciłam.
Nie wiem, czy ktoś tu na mnie czeka.
Nie wiem czego oczekuję, po zamieszczeniu tych kilku(set?) liter.
Nie wiem.

Prawdopodobnie jestem tu z tego samego powodu, z jakiego znalazłam się podczas zakładania tego bloga.
Z potrzeby pisania, dzielenia się z innymi.

Zniknęłam.
To raczej nie był planowane.
A nawet mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie 'raczej', a ' na pewno nie było planowane'.
Ale stało się to, co się stało i zniknęłam.
Na początku myślałam sobie, że to chwilowe.
Nie wiedziałam jednak, że 'chwila' to pojęcie względne.
Chociaż nie, może i wiedziałam, ale nie myślałam o tym.
Wróciłam.

Kiedyś zastanawiałam się nad tym, co dzieje się z ludźmi, którzy przestają pisać.
Nie znikają.
Oni nadal istnieją gdzieś tam po drugiej stronie.

Bardzo dużo wydarzyło się od czasu, kiedy ostatni raz z Wami rozmawiałam (?).
Bardzo dużo.
Ale nie na wszystko mamy wpływ.
Mówi się, że wypadki chodzą po ludziach.
A ja miałam wrażenie, że biegną.
Ale nie mamy na to wpływu.

Fuj. zrobiło się strasznie pesymistycznie.

A nie zawsze tak było.
Skoro wypadki biegną, to i odbiegają.
To nic, że zajmuje im to więcej czasu.
To nic.

I co ja mogę jeszcze napisać...
Chyba już wróciłam, mam nadzieję, że na dobre.
I wcale nie jest tak szaro i smutno, jak może wynikać z powyższej treści.
Bo czas, który spędziłam w szpitalo-domo-niewiadomoczym, wykorzystałam na przemyślenia i odkrywanie nowych pasji (na tyle, na ile oczywiście było to możliwe hehe), czytanie, oglądanie, naukę też
<Biologio, kocham Cię!> i inne takie...
i łał, nawet nie wiecie jak długo zbierałam się, żeby umieścić tu ten post.
Trochę namieszał brak wiary w siebie albo brak czasu i wymówki typu 'nikt tu nie wróci'...
A co mnie niesamowicie zdziwiło, to fakt, że nawet kiedy nic się tu nie działo, blog był odwiedzany!
Dziękuję Wam, miło mi było to zobaczyć :D

i poznajcie mojego małego przyjaciela, który przyfrunął do mnie, kiedy siedziałam w domu
Nawet udało mi się go nakarmić!。◕‿◕。